Gdy ciemna zaraza wpełzła w umysły mieszkańców wioski niczym czarny dym, ich ciała poczęły płonąć chorobą. Krew zaczęła wrzeć, kości trzeszczeć, a skóra pękać, uwalniając bestie ukryte pod ludzką powłoką. Z oczu biła dzikość, z ust ciekła piana. Ręce wykrzywiły się w pazury, zęby wydłużyły w kły. Jęki przerodziły się w wycie, westchnienia w warkot. Ludzcy synowie stali się nieludzkimi potworami.
Wśród nich błąkał się młody panicz, którego ojciec był władcą tych ziem. Chłopiec patrzył z przerażeniem, jak jego trójka braci i towarzysze z dzieciństwa zmieniają się w demony. Czuł, że zaraza powoli wnika także w jego ciało.
Ojciec, pogrążony w rozpaczy, postanowił uratować garstkę ocalałych i synów. Wśród ciemnej nocy wsadził ich na statek i odprawił w nieznane, by znaleźli nowy dom, z dala od królestwa. Sam pozostał, pragnąc odnaleźć lekarstwo dla synów. Niestety, nigdy mu się to nie udało.
Uciekinierzy popłynęli więc w mrok. Ich potomkowie założyli nową krainę, pełną cienia i grozy, gdzie do dziś żyją plemiona półludzi-półbestii. Ich oczy nadal pałają dzikim ogniem, a kły lśnią w blasku księżyca, gdy polują w nocnej ciszy.